piątek, 29 listopada 2013

Boa dusiciel

Od trzech dni Indianka jest nieprzytomna. Pada w ciągu dnia, a budzi się się w nocy ok. północy niczym wampir

Wczoraj ugotowała wypasiony obiad - było po dużym udzie kurczaka na głowę, kasza jęczmienna, sos cebulowo-cukiniowy do tego.

Na kolację upiekła wielgachne ciasto drożdżowe. wielkie i puszyste.

Tradycyjnie podniosło wieczko :)

Dzisiaj za to danie wegetariańskie:

kasza gryczana z duszoną cukinią i sosem cebulowym.

Na jutro zrobiła kolejną partię jogurtu koziego.

Jutro upiecze ciasto dyniowe na bazie dżemu dyniowego.

Ilość zapyziałych słoiczków i buteleczek systematycznie topnieje.

Ilość drewna przed gankiem systematycznie rośnie, choć dziś nie urosło przed gankiem, lecz w polu nad strumieniem gdzie je wstępnie zbiera w stos pracowity Artur.

Na miedzy wkopali dziś też słupy ogrodzeniowe.

Wieczorem Artur opowiadał Indiance o największych zwierzętach naszej planety w tym o wielorybach, boa dusicielach itp. Trudno Indiance uwierzyć, że boa dusiciel może mieć cielsko o średnicy miednicy i jednym haustem połknąć człowieka. Na uwagę zasługuje też fakt trawienia ofiary na żywca w jego wnętrznościach. Cudna nasza ziemska natura :)

W tym momencie Indianka pomyślała, że dobrze, iż nie przyszło jej do głowy, by się osiedlić w strefie Amazonki Zdecydowanie bardziej woli towarzystwo polskich wilków, rysiów i dzików, niż łamiący kości uścisk węża :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witaj!