sobota, 30 listopada 2013

MYŚL ZŁOTA:

Oskórować w niedzielę kota :D

A tak na poważnie – Indianka duma o różnych praktycznych innowacjach w swojej siedzibie i na siedlisku.

Pomysły:

Wyjąć popiół z pieca i wykorzystać go do impregnacji słupów ogrodzeniowych lub do użyźniania ogrodu.

Nanieść dużych kamieni do pieca, by podwyższyć palenisko, a jednocześnie zapewnić długotrwałe grzanie spodu pieca.

Zacegłować otwory w koziarni i stajni przez które mogłyby się dostać wilki.

Zanieść słupy olchowe do okorowania kozom w koziarni.

piątek, 29 listopada 2013

Boa dusiciel

Od trzech dni Indianka jest nieprzytomna. Pada w ciągu dnia, a budzi się się w nocy ok. północy niczym wampir

Wczoraj ugotowała wypasiony obiad - było po dużym udzie kurczaka na głowę, kasza jęczmienna, sos cebulowo-cukiniowy do tego.

Na kolację upiekła wielgachne ciasto drożdżowe. wielkie i puszyste.

Tradycyjnie podniosło wieczko :)

Dzisiaj za to danie wegetariańskie:

kasza gryczana z duszoną cukinią i sosem cebulowym.

Na jutro zrobiła kolejną partię jogurtu koziego.

Jutro upiecze ciasto dyniowe na bazie dżemu dyniowego.

Ilość zapyziałych słoiczków i buteleczek systematycznie topnieje.

Ilość drewna przed gankiem systematycznie rośnie, choć dziś nie urosło przed gankiem, lecz w polu nad strumieniem gdzie je wstępnie zbiera w stos pracowity Artur.

Na miedzy wkopali dziś też słupy ogrodzeniowe.

Wieczorem Artur opowiadał Indiance o największych zwierzętach naszej planety w tym o wielorybach, boa dusicielach itp. Trudno Indiance uwierzyć, że boa dusiciel może mieć cielsko o średnicy miednicy i jednym haustem połknąć człowieka. Na uwagę zasługuje też fakt trawienia ofiary na żywca w jego wnętrznościach. Cudna nasza ziemska natura :)

W tym momencie Indianka pomyślała, że dobrze, iż nie przyszło jej do głowy, by się osiedlić w strefie Amazonki Zdecydowanie bardziej woli towarzystwo polskich wilków, rysiów i dzików, niż łamiący kości uścisk węża :)

czwartek, 28 listopada 2013

Wolne łóżko


Sympatyczny i gadatliwy ekowioskowicz Artur domaga się towarzystwa w swojej sypialni i na polu :). W jego sypialni jest jeszcze jedno wolne łóżko. Mile widziana niewredna osoba, której nie przeszkadza to, iż Indianka pragnie  zbudować samowystarczalny raj na Ziemi na terytorium swojego gospodarstwa znajdującego się na Mazurach Garbatych. Jej inspiracją jest królestwo Słowian plemienia Hunz oraz dziecięce wspomnienia ze wsi i powstałe na ich kanwie marzenia o błogim życiu w harmonii z naturą :). Pożądane jest, by ten dodatkowy ekowioskowicz chciał się uczciwie i rzetelnie przyłożyć do tego cudownego dzieła. Idealny kandydat to taki, który ma umiejętności wykończeniowe i budowlane, w tym umiejętność kafelkowania i poprawienia hydrauliki. Ważne, aby to była osoba tolerancyjna i niewymagająca, gdyż żyjemy w bardzo prostych warunkach dzieląc się wspólną przestrzenią mazurskiego kamienno-ceglanego stuletniego domu i ciepłem prawdziwego domowego ogniska generowanego przez Indianki cudowny megapiec własnego JEJ projektu (JEJ patent i duma). Dzielnego i pozytywnego nowego ekowioskowicza zapraszamy :)

Tel. 607507811, CreativeIndianka((@))vp.pl

środa, 27 listopada 2013

Ciepło domowego ogniska

W domu ciepło. Piec pięknie grzeje. W kuchni, przy stole aż 33 stopnie ciepła.

Przy piecu – żar taki, że pali w nogi i nie można ustać. W sypialni Artura 26 stopni Celsjusza. W sypialni Indianki 21 stopni C. Fura drewna idzie na ogrzanie chałupy, ale Artur zwozi drewno z pola i uzupełnia zapasy podręcznego opału zgromadzone na ganku.

Jeszcze nie ma mrozu i śniegu, więc trzeba gromadzić to drewno pod domem intensywnie, bo potem będzie trudniej. Artur zwiózł dzisiaj 12 taczek opału z odległego pola. Napracował się.

Gdy zaczęło padać, Indianka zarządziła, by ostał w domu, zagrzał się, napił gorącej kawy i dobrał się do kolejnej partii słoików i butelek, które wyparzyła i wymoczyła w wodzie z płynem.

Dom stopniowo uwalnia się od nawału zapyziałych słoików i słoiczków oraz butelek.

Część umytych i wygotowanych słoiczków jest wykorzystywana na bieżąco do wyrobu jogurtów kozich, część jest magazynowana na parterze pod ręką, a część wynoszona na strych do magazynu.

Dzisiaj Indianka obsadziła cebulami parę skrzynek i przygotowała sobie kolejną pod obsadzenie kolejnymi cebulami. Do sadzenia wykorzystuje piętki cebul. Piętki z korzeniem i łodygą powinny się ukorzenić. Będzie świeży szczypior zimową porą :)

W skrzynkach z pietruszką i marchewką piętki tych warzyw już się ukorzeniły i wypuściły nowe, smakowite liście.

Kozy dają niewiele mleka. Ledwo starcza na domowe potrzeby. No, ale jest codziennie ta odrobina mleczka. Przydałoby się więcej kóz. Jest kogo karmić :)

Z dzisiejszej partii mleka Indianka zrobiła budyń, a resztę dała kotom do picia.

Kury przestały się nieść. Trzeba będzie im chlapnąć trochę mleka aby się ponownie rozjajiły.

wtorek, 26 listopada 2013

Zombie

Dzisiaj Indianka czuje się niczym zombie. Wczoraj odkryła żywe, słowiańskie plemię i jego nowożytną kulturę i jest tak tym plemieniem podekscytowana, że całą noc nie spała.

Przeto dzisiaj się wlokła po domu niczym zombie, bacząc by się nie potknąć o własne nogi

Wyparzyła i pozmywała słoiczki i przykrywki do garnków, zrobiłam w nich jogurt.

Zarządziła mycie okien w kuchni za które zabrał się Artur.

Okna zrobiły się przejrzyste i lśnią. Widać piękne krajobrazy za nimi.

Na ganku sterta drewna urosła do połowy wysokości ściany.

Jeszcze sporo miejsca do sufitu jest.

Artur poszczepał zeszłorocznego kasztanowca. Będzie i on do dołożenia na górę sterty drewna na ganku..

Indianka dała mu trzy pokrywki do naprawy, które zgrabnie skręcił. Swego czasu odkryła, że do pokrywek garnkowych pasują uchwyty szufladowe i je postanowiła wykorzystać do wymiany uszkodzonych uchwytów pokrywkowych. Pomysł się sprawdził wyśmienicie. Pokrywki znów nadają się do użytku :)

Artur sprawuje się idealnie. To poczciwy chłop. Dobrze by było, jakby ten trend się mu utrwalił na dłużej :)

poniedziałek, 25 listopada 2013

Fascynująca ŻYWA KRAINA SŁOWIAN!

Cudownym zrządzeniem losu wskazano mi stronę z opisem bajecznej realnie istniejącej krainy Słowian. Oto wzór dla nas do naśladowania. Jakże daleko odeszliśmy od stylu życia naszych wspólnych przodków? Ci Słowianie nadal żyją tak, jak żyli setki, może tysiące lat temu.
Mamy te same geny, ten sam wygląd, te same korzenie.
Ale nasze życie w kajdanach wspólczesnej cywilizacji napiętnowanej tyranią Unii Europejskiej jest piekłem w porównaniu z prostym, harmonijnym życiem naszych dalekich krewnych. Gorąco polecam do poczytania poniższy materiał:
 

czwartek, 21 listopada 2013

Ekowioskowicze spisali sie na medal :)

Ekowioskowicze nie dali ciała :) Pięknie się dzisiaj spisali :) Artur wydoił kozy. Jarek naciął drewno, a potem razem je korowali i cięli kolejne słupki. Ja usmażyłam im wypasione naleśniki grubości centymetra :) Na 5 jajach, kozim mleku, pszennej mące tortowej z dodatkiem cukru. Bardzo pożywne i sycące.
 
Gdy zepsuła się angielska (chińska jak się okazało po rozkręceniu) piła - Artur ujawnił talent mechaniczny i ją naprawił. Gdy się ponownie zepsuła tym razem inna część tej chińszczyzny - próbował naprawić tę część i stwierdził, że niestety nie da się już. Wziął indiańskiego starego stihla, zrobił mu przegląd, bo też nie chciał odpalić i jego uruchomił. Stary Stihl po wyregulowaniu tnie. Natomiast chińszczyzna do odesłania jest do serwisu, bo my tutaj tej części co trzeba wymienić - nie mamy.
 
Teraz Indianka uszykowała obiadokolację. Piec za słabo się pali, aby ugotować szybko posiłek, więc gotowanie się przeciąga. Indianka musi coś wstawić do pieca aby wymusić górny obieg płomienia tuż pod płytą, to wtedy mniej drewna będzie szło na gotowanie niż teraz i posiłki będzie można szybciej gotować w dowolnym momencie :) Może póki co nawkłada tam kamieni?

środa, 20 listopada 2013

Ekowioska się zagęszcza

Ekowioska się zagęszcza :) Emigrowałam z mojej sypialni do gabinetu,
a w sypialni zamieszkało dwóch ekowioskowiczów :D
W ich sypialni 24 stopnie, w kuchni czyli w centrum gorąca prawie 30 stopni Celsjusza :) Ekowioskowicze zachwyceni moim wynalazkiem grzewczym czyli moim mocarnym megapiecem :)
 
Jarek dzisiaj od rana sam się wziął za cięcie drewna i naciął co nieco słupów ogrodzeniowych. Pracowity i obowiązkowy człowiek.
Artur na razie tylko gada i gada, ale mam nadzieję, że jutro też się wykaże :) Papu i mieszkanko za darmo ma ode mnie. Wczoraj nocował w hotelu i zapłacił za dobę 60 zł i nawet śniadania nie dostał :) A u mnie gorący posiłek: pieczony kurczaczek, ziemniaki puree i sos cebulowy, kawa, herbata, a jutro na śniadanie naleśniki i jogurt naturalny będzie gotowy :)

wtorek, 19 listopada 2013

Ciekawy tydzień

Ten tydzień zapowiada się ciekawie :)
 
Wczoraj do domu przyjechały zakupy suchego prowiantu na zimę przywiezione z miasta przez życzliwego kolegę, a wyjechały 3 litry mleka i 2 litry jogurtu koziego - wyraz wdzięczności za udrożniony komin :)
 
Dziś przybył nowy pomocnik. Wydaje się być osobą pozytywną i przyzwoitą. Tniemy drewno na słupki ogrodzeniowe i okorowujemy je na bieżąco. Będziemy budować wybieg dla drobiu i rozbudowywać wybiegi dla kóz i owiec.
 
Spotkałam dziś myśliwego. Mówi, że widział na ziemi obok mego gospodarstwa stado 8 wilków, w okolicy niezliczone rzesze lisów, a w pobliskiej Puszczy Boreckiej - rysie. Czyli całe mnóstwo drapieżników. Są jeszcze drapieżcy atakujący z powietrza czyli jastrzębie. Zatem zwierzynę gospodarską trzeba zabezpieczać solidnymi ogrodzeniami. Słupki to podstawa ogrodzenia, więc najpierw wyrabiamy słupki :)

niedziela, 17 listopada 2013

PRANIE i zmywanie cz. IV

Dziś zawisną czarni W ciągu kilku dni Indianka wyprała mnóstwo odzieży
kolorowej. Zawiśli czerwoni, zieloni, niebiescy a dzisiaj zawisną czarni.
Koniecznie też trzeba tęczowyc powiesić, ale najpierw porządnie ich sprać
należy :D Wszystko w rękach. Moczy w wiadrach z gorącą wodą i proszkiem.
Dusi, wygniata, namacza, dusi, wylewa wodę, wlewa czystą wodę, znowu dusi,
wygniata, płucze, wyżyma i wiesza na sznurze w kuchni, gdzie nad gorącym
piecem ciuszki szybko schną.

W ten sposób Indianka wyprała już kilkanaście ciuchów. Nadto wynajduje,
wymacza, szoruje i myje znalezione w czeluściach domu zapyziałe słoiczki,
słoiki i butelki. Naczynia i garnki wszystkie już dawno pomyte i wysuszone.
Kilka słoi i butelek także już wysuszone poustawiane na półkach czekają na
zastosowanie do przetworów rozmaitych. Kilka kolejnych już wyszorowane,
wyparzone i schną, kolejne się moczą w misce w domu, kilka wyparzone we
wrzątku i zostawione dla dobicia bardziej odpornych bakterii, a kilkanaście
totalnie zarośniętych odmaka w w deszczówce w kaście przed domem. Gdy
Indianka ukończy dzieło zmywania - będzie w co wlewać mleko kozie i w czym
robić jogurt. W międzyczasie zrobiła też jogurt: 2 litry, upiekła ciasto
indiańskie, upiekła chleb farmerski, ugotowała zupę cukiniową i jaja na
twardo do chleba na pastę jajeczną.

Dla przyjaciół zaoszczędziła 2 litry jogurtu koziego i litr mleka świeżego.
Jutro jeszcze z litr wyciśnie z kóz dla nich. To dzięki koledze piec się tak
wyśmienicie pali i nagrzewa chatkę Indianki. Mleczka obecnie bardzo mało
kozy dają - kończy im się laktacja. Dopiero na wiosnę, a właściwie latem
spodziewa się znaczniejszej ilości mleka wystarczającej do wyrobu sera Tym
co ma podzieli się z dobrymi ludźmi co mają serce na właściwym miejscu.

Przydałoby się kilka dodatkowych kóz by było się czym dzielić obficiej...
ahh...

Kurna, już ciemno, a jeszcze nie zaliczyła spaceru po ziemię do doniczek i
po siano do wyścielenia kurom gniazd i kurnika... Jak te dni listopadowe
szybko się kończą!

Żółty, wielki księżyc już wisi nisko nad ziemią...

Po chwili:

Jednak udało się wybrać na spacer po ziemię i po siano. Księżyc zbielał i
dał wystarczająco dużo światła, by znaleźć i jedno i drugie Na dworze
całkiem ciepło jak na tę porę roku

poniedziałek, 11 listopada 2013

Sprzątanie korytarza

Doczekał się :D Na dworze co prawda jeszcze jest co robić, ale Indianka zainspirowana setkami cudownych fotek stylowych wnętrz często zwykłych skromnych i bardzo prostych chałup oglądanych na Facebook’u oraz zdopingowana przez zaradną i pozytywną Przyjaciółkę z Globalnej Wioski Internet, która właśnie zabrała się wraz z mężem za skrobanie ścian na poddaszu swojej wiejskiej chaty – sama złapała za szczotę, papier ścierny i ruszyła odważnie do boju, mimo, że się nie czuje dziś zbyt kwitnąco. W rzeczy samej jest niedysponowana, rozkojarzona i rozhuśtana emocjonalnie. Brzuszek delikatnie boli.

Korytarz z grubsza sprzątnięty. Narzędzia ogrodowe wyniesione. Podłoga zamieciona. Pajęczyny pająka zniszczone, choć jeszcze nie wszystkie, bo jest tutaj sporo zakamarków pod schodami. Trzeba poświęcić tym pajęczynom więcej czasu. Schody przeszlifowane papierem ściernym. Jeszcze nie całe. Na razie jedna główna decha spinająca wszystkie stopnie w schody oraz zaczęte szlifowanko stopni. Większość stopni jest surowa, niemalowana. Tylko kilka dolnych stopni jest pomalowane na niebiesko i tę farbę trzeba zerwać oraz odsłonić i uwypuklić piękne słoje naturalnego drewna. Czemu dopiero teraz Indianka zabrała się za czyszczenie tych schodów? Ano dlatego, że pierwotnie miała plan, aby te schody wymienić na nowe, bardziej dekoracyjne. Ale jako, że kasy niet i brak widoków na nią - brak sosny czy innych szlachetnych drzew w swoim lesie, brak traka lub krajzegi do tarcia tych kilku kloców szlachetnych co Indianka ma, brak umiejętności zrobienia samodzielnie takich schodów od nowa, także brak czasu na forsowne prace remontowe czy stolarskie - zatem Indianka zeszła ze swoich zamaszystych planów na glebę i konserwuje to co ma :) Jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma :) Banalne, ale prawdziwe :D.

Decha po przeszlifowaniu ujawniła kornika :) Indianka postanowiła ten dekoracyjny wzór naturalnego kornika wyeksponować :D Wygląda ciekawie :)

Jakiś czas temu niedoszły pomocnik stwierdził, że decha jest w dobrym stanie, bo nie spróchniała. Kornik zrobił swoje korytarze, ale decha nadal jest mocna. Nadto lepsza taka decha, niźli jakiś słabowity regips który na wsi się nie sprawdza.

Szlifowanie idzie dosyć mozolnie, ale idzie. Indianka cała w kurzu i pyle.

Dzisiaj tych schodów jeszcze nie skończy, ale ważne, że praca nad nimi podjęta, zaczęta i w toku. Już widać różnicę. Pora zrobić sobie przerwę na napalenie w piecu I gotowanie obiadu. Od kur Indianka zebrała w sumie 25 jaj dla klienta. Każde jajo mu odkłada, bo ma specjalnie po te jaja przyjechać z innej wsi. Indianka ma chęć na te jaja, ale nie ruszy na razie żadnego jajka, dopóki klient nie zgarnie swojej puli. Kury niosą się jako tako. Być może znowu trzeba dać im koziego mleka, aby się rozjajiły.

Wczoraj na obiadokolację był kurczak pieczony z grzybami shitake własnej uprawy, ziemniaki pieczone oraz jogurt kozi do popicia, a właściwie na deser, bo gęsty wyszedł. Deser był zaprawiony gęstym syropem malinowym nabytym od sąsiadki, co wczoraj była w stanie silnej nieważkości.

Dzisiaj na obiad może frytki? Ziemniaki z sosem cebulowym? Z sosem pomidorowym? Posypane zieleniną? Jest jeszcze marchew i kapusta. Coś się wykombinuje z tych składników.

Trzeba nagrzać mnóstwo gorącej wody, aby starczyło do wanny na porządną kąpiel, bo Indianka dziś mOOcno zakurzona :D

wtorek, 5 listopada 2013

Ser welski

Ser welski

Produkt wpisany na listę produktów tradycyjnych

w dniu04.05.2007
kategoriaProdukty mleczne
województwowoj. warmińsko-mazurskie

Wygląd:

Płaski prostopadłościan lub cylinder. W przekroju bez oczek lub z widocznymi drobnymi oczkami, dopuszcza się szczeliny międzyziarnowe. Skórka elastyczna, gładka, pokryta parafiną, dopuszczalne małe skazy powierzchniowe.

Kształt:

Kształt prostopadłościanu lub cylindryczny, o bokach lekko wypukłych i krawędziach lekko zaokrąglonych.

Wielkość:

Prostopadłościan: 14cm x 9cm x 6cm Cylinder: 25cm x 8cmŻółta w serach barwionych, w serach niebarwionych jaśniejsza, jednolita w całej masie.

Konsystencja:

Miąższ elastyczny, miękki, lekko plastyczny, dopuszcza się lekko kruchy i lekko twardy.

Smak i zapach:

Charakterystyczny, lekko pikantny, lekko ostry, lekko kwaśny – dopuszcza się lekko gorzki.

Barwa (zewnętrzna i na przekroju) :

Żółta w serach barwionych, w serach niebarwionych jaśniejsza, jednolita w całej masie.

Inne dodatkowe informacje:

Minimalny okres dojrzewania sera wynosi 5 tygodni.

Tradycja, pochodzenie oraz historia produktu:

Historia produkcji sera welskiego sięga 1906 roku, kiedy to w dorzeczu rzeki Wel powstała mała mleczarnia. Teren otaczający rzekę Wel to głównie łąki, na których od czasów przedwojennych liczni właściciele ziemscy wypasali swoje krowy, a z otrzymanego mleka w tej małej mleczarni produkowano ser o charakterystycznych i niepowtarzalnych walorach smakowych, które wynikały z położenia pastwisk w dorzeczu rzeki Wel. To właśnie nazwie rzeki Wel ser zawdzięcza swą nazwę. Regularną produkcję sera welskiego rozpoczęto w spółdzielni mleczarskiej w Lidzbarku Welskim na początku lat osiemdziesiątych XX wieku. Do dziś ser welski produkowany jest niezmiennie na wannach serowarskich, gdzie większość operacji technologicznych wykonywana jest ręcznie, w tradycyjny sposób, z zachowaniem wszystkich wymogów sanitarnych. Ta specyfika produkcji sera i jego walory smakowe decydują o powodzeniu produktu. Ser welski jest serem poszukiwanym przez konsumentów nie tylko na rynku lokalnym, ale również na terenie całego kraju.

http://www.minrol.gov.pl/pol/Jakosc-zywnosci/Produkty-regionalne-i-tradycyjne/Lista-produktow-tradycyjnych/woj.-warminsko-mazurskie/Ser-welski

Produkty regionalne Warmii i Mazur

woj. warmińsko-mazurskie

Urząd Marszałkowski Województwa Warmińsko-Mazurskiego

ul. Emilii Plater 1, pok. 138, 10-562 Olsztyn

Biuro Jakości i Znaków Regionalnych

tel. (89) 521 98 50, fax: (89) 521 98 59

e-mail: bjz@warmia.mazury.pl

Produkty mleczne Produkty mleczne

Mleko zsiadłe 

Wzmianki wskazujące tradycję zsiadłego mleka można znaleźć w wielu materiałach i publikacjach. Jedną z nich jest książka pt.: „Kultura Ludowa Słowian” z 1967 r., w której Kazimierz Muszyński opisuje znaczenie produktów mleczarskich dla Słowian. W...

Ser welski 

Historia produkcji sera welskiego sięga 1906 roku, kiedy to w dorzeczu rzeki Wel powstała mała mleczarnia. Teren otaczający rzekę Wel to głównie łąki, na których od czasów przedwojennych liczni właściciele ziemscy wypasali swoje krowy, a z otrzyma...

Ser salami mazurski 

Wyrób sera salami został zapoczątkowany w naszym kraju w 1915 roku, przez serowara rodem z Serbii, w okolicach Kańczugi w województwie podkarpackim. Po II wojnie światowej Polska przejęła tereny poniemieckie, między innymi zniszczony zakład mlecza...

Produkty mięsne Produkty mięsne

Polędwica wędzona z mazurskiej masarni 

Po II wojnie światowej i transformacji ustrojowej doszło do upaństwowienia przemysłu, w tym również przemysłu mięsnego. Na terenie Olecka pierwsza tzw. państwowa masarnia funkcjonowała od lat 50. Wędliny peklowano metodą zalewową lub na sucho, w...

Baleron wędzony z mazurskiej masarni 

Po II wojnie światowej i transformacji ustrojowej doszło do upaństwowienia przemysłu, w tym również przemysłu mięsnego. Na terenie Olecka pierwsza tzw. państwowa masarnia funkcjonowała od lat 50. Wędliny peklowano metodą zalewową lub na sucho, w...

Boczek wędzony z mazurskiej masarni 

Po II wojnie światowej i transformacji ustrojowej doszło do upaństwowienia przemysłu, w tym również przemysłu mięsnego. Na terenie Olecka pierwsza tzw. państwowa masarnia funkcjonowała od lat 50. Wędliny peklowano metodą zalewową lub na sucho, w...

Kiełbasa jałowcowa z mazurskiej masarni 

Po II wojnie światowej i transformacji ustrojowej doszło do upaństwowienia przemysłu, w tym również przemysłu mięsnego. Na terenie Olecka pierwsza tzw. państwowa masarnia funkcjonowała od lat 50. Wędliny peklowano metodą zalewową lub na sucho, w...

Kiełbasa wiejska pieczona z mazurskiej masarni 

Po II wojnie światowej i transformacji ustrojowej doszło do upaństwowienia przemysłu, w tym również przemysłu mięsnego. Na terenie Olecka pierwsza tzw. państwowa masarnia funkcjonowała od lat 50. Wędliny peklowano metodą zalewową lub na sucho, w...

Szynka z mazurskiej masarni 

Po II wojnie światowej i transformacji ustrojowej doszło do upaństwowienia przemysłu, w tym również przemysłu mięsnego. Na terenie Olecka pierwsza tzw. państwowa masarnia funkcjonowała od lat 50. Wędliny peklowano metodą zalewową lub na sucho, w...

Mazurska karkówka wędzona 

Kulinarna tradycja Prus Wschodnich, czyli m.in. dzisiejszych Mazur, powiązana jest ściśle z kuchniami dwóch narodów: Niemców i Polaków. Jak zauważa Rafał Wolski we wstępie do książki Smak Mazur. Kuchnia dawnych Prus Wschodnich, do niemieckiej spuś...

Mazurska kiełbasa wędzona 

Kulinarna tradycja Prus Wschodnich, czyli m.in. dzisiejszych Mazur, powiązana jest ściśle z kuchniami dwóch narodów: Niemców i Polaków. Jak zauważa Rafał Wolski we wstępie do książki Smak Mazur. Kuchnia dawnych Prus Wschodnich, do niemieckiej spuś...

Mazurska polędwica wędzona 

Kulinarna tradycja Prus Wschodnich, czyli m.in. dzisiejszych Mazur, powiązana jest ściśle z kuchniami dwóch narodów: Niemców i Polaków. Jak zauważa Rafał Wolski we wstępie do książki Smak Mazur. Kuchnia dawnych Prus Wschodnich, do niemieckiej spuś...

Mazurska szynka wędzona 

Kulinarna tradycja Prus Wschodnich, czyli m.in. dzisiejszych Mazur, powiązana jest ściśle z kuchniami dwóch narodów: Niemców i Polaków. Jak zauważa Rafał Wolski we wstępie do książki Smak Mazur. Kuchnia dawnych Prus Wschodnich, do niemieckiej spuś...

Mazurska słonina wędzona 

Kulinarna tradycja Prus Wschodnich, czyli m.in. dzisiejszych Mazur, powiązana jest ściśle z kuchniami dwóch narodów: Niemców i Polaków. Jak zauważa Rafał Wolski we wstępie do książki Smak Mazur. Kuchnia dawnych Prus Wschodnich, do niemieckiej spuś...

Mazurski boczek wędzony 

Kulinarna tradycja Prus Wschodnich, czyli m.in. dzisiejszych Mazur, powiązana jest ściśle z kuchniami dwóch narodów: Niemców i Polaków. Jak zauważa Rafał Wolski we wstępie do książki Smak Mazur. Kuchnia dawnych Prus Wschodnich, do niemieckiej spuś...

Szynka dylewska dojrzewająca 

Tradycja produkcji szynki dojrzewającej utrwaliła się na ziemiach odzyskanych wraz z napływem repatriantów znad Niemna (z dawnych ziem Wielkiego Księstwa Litewskiego) po zakończeniu drugiej wojny światowej. Jak wynika z wywiadów etnograficznych, p...

Warzywa i owoce Warzywa i owoce

Syrop buraczany 

Z ustnych informacji uzyskanych od starszych osób, które mają obecnie około 80 lat, wiemy, iż w ich dzieciństwie syrop buraczany był wytwarzany i używany powszechnie przez gospodynie. Jeszcze niedawno niektórzy wyrabiali syrop buraczany na własny...

Wyroby piekarnicze i cukiernicze Wyroby piekarnicze i cukiernicze

Sękacz mazurski 

Tradycja wypieku sękacza sięga prastarych czasów. Istnieje dużo legend, opowieści i historii związanych z tym specyficznym ciastem. Jedna z wielu historii głosi, że pieczenie ciast w ogniu wywodzi się od prastarych plemion Bałtów – Jaćwingów, Żm...

Brukowiec mazurski 

Piernik należy do najstarszych ciast. Wywodzi się z tzw. miodowników wielkich – wielkich bochnów chleba robionych na miodzie. Pochodzi z XII-wiecznej Bazylei i Norymbergii, głównych ośrodków piernikarskich średniowiecznej Europy. Charakteryzuje si...

Fefernuszki 

Tradycja przygotowywania fefernuszków w okolicach Łąkorza pojawiła się pod koniec XIX wieku i związana była z istniejącymi na tych terenach cukrowniami. Jednym z głównych składników fefernuszków jest słodki syrop buraczany, używany zamiast miodu c...

Miody Miody

Miód Mazur Garbatych 

Mazury Garbate w okresie od III w. p.n.e. do XIII w. n.e. zamieszkiwane były przez plemiona Sudowian (inaczej Jaćwingów). W polskich źródłach historycznych wspominają o nich dokumenty księcia Konrada Mazowieckiego, Jana Długosza i Wincentego Kadłu...

Miód lipowy z Barcji 

Barcja to jedna z historycznych krain dawnych Prus, zamieszkiwana przez plemię Bartów (obecne tereny m.in. powiatu kętrzyńskiego). Olbrzymie obszary leśne były dużym naturalnym bogactwem tych terenów. Różnorodność gatunków roślin w poszczególnych...

Miód wielokwiatowy z Barcji 

Miód pozyskiwany jest od czasów prehistorycznych, z różnorodnych pożytków, w różnych zakątkach świata. Historia pszczelarstwa na terenach zajmowanych przez Prusów sięga co najmniej czasów średniowiecznych. Pszczoły hodowano początkowo w stanie dzi...

Napoje Napoje

Niedźwiedziówka mazurska nalewka 

Tradycja sporządzania alkoholowego napoju, którego głównym składnikiem był miód i spirytus, sięga na ziemiach zwanymi dziś Warmią i Mazurami kilku stuleci. Mazurzy zawsze pili dużo. Jak zauważa Rafał Wolski we wstępie do książki Smak Mazur. Kuchni...

 

 

http://www.minrol.gov.pl/pol/Jakosc-zywnosci/Produkty-regionalne-i-tradycyjne/Lista-produktow-tradycyjnych/woj.-warminsko-mazurskie

Ser salami mazurski

Ser salami mazurski

Produkt wpisany na listę produktów tradycyjnych

w dniu25.09.2006
kategoriaProdukty mleczne
województwowoj. warmińsko-mazurskie

Wygląd:

Walec o średnicy 10 cm, wysokości 32 cm. Dopuszcza się lekko spłaszczone boki. Oczka okrągłe lub owalne wielkości ziarna ryżu do małego grochu. Dopuszcza się oczka międzyziarnowe, skórka gładka pokryta parafiną.

Kształt:

Kształt cylindryczny miąższu sera o oczkach okrągłych lub owalnych międzyziarnowych.

Wielkość:

Walec o średnicy 10 cm, wysokości 32 cm. Waga sera świeżego ok. 2,5 kg.

Konsystencja:

Miąższ elastyczny, jednolity w całej masie, lekko twardy lub pastowaty.

Smak i zapach:

Łagodny aromatyczny, lekko kwaśny, lekko pikantny. Dopuszcza się nieznaczne odchylenia od typowego smaku i zapachu w klasie II.

Barwa (zewnętrzna i na przekroju) :

Barwa żółta, jednolita w całej masie, skórka gładka, dopuszcza się lekkie odciski form, pokryta parafiną.

Tradycja, pochodzenie oraz historia produktu:

Wyrób sera salami został zapoczątkowany w naszym kraju w 1915 roku, przez serowara rodem z Serbii, w okolicach Kańczugi w województwie podkarpackim. Po II wojnie światowej Polska przejęła tereny poniemieckie, między innymi zniszczony zakład mleczarski w Kisielicach, który po odbudowaniu w 1954 roku rozpoczął produkcję sera dojrzewającego salami. Proces technologiczny odbywał się w prymitywnych warunkach i oparty był przede wszystkim na pracach ręcznych. Potwierdzają to zdjęcia wykonane w 1958 roku w Kisielicach, przedstawiające wybrane etapy produkcji sera salami. Dokumenty handlowe oraz korespondencja z lat 1983-1986 potwierdzają, iż zakład także w tym okresie prowadził produkcję i sprzedaż sera salami. Dokumenty te zawierają m.in. dane dotyczące wielkości produkcji oraz wyniki badań mikrobiologicznych produktów. Produkcja sera salami w Kisielicach prowadzona jest do chwili obecnej z zachowaniem ponad 50-letniej tradycji wytwarzania. Małe kociołki serowarskie wykorzystywane przy produkcji zastąpiły wanny lub kotły serowarskie o większej pojemności, lecz nie wpłynęło to na sposób wyrobu i cechy sera. W dalszym ciągu większość operacji technologicznych wykonywana jest ręcznie na specjalistycznych urządzeniach, dlatego też przy jego wyrobie zatrudniona jest spora liczba ludzi, w zależności od wielkości produkcji. Stosowana tradycyjna technologia z wykorzystaniem nowocześniejszych urządzeń w pełni zabezpiecza wyjątkowe klasyczne cechy i właściwości sera salami. Dobra jakość mleka i stosowanych dodatków, tradycyjny wyrób oraz solenie i leżakowanie na deskach powodują dojrzewanie na tzw. suchą skórkę. W ten sposób powierzchnia sera pokrywa się odpowiednimi bakteriami wpływającymi na dojrzewanie tego produktu. Właściwa pielęgnacja sera wpływa pozytywnie na cechy i dojrzewanie sera, zaś stosowanie parafinowania sera zabezpiecza produkt i wpływa na ogólną estetykę zewnętrzną sera. Tradycyjne etykietowanie sera nadaje produktowi wiele cech oczekiwanych od tego rodzaju wyrobu. Cechy smakowe i kształt sera salami decydują o jego powodzeniu. Jest on poszukiwany przez konsumentów, ponieważ można go łatwo krajać w plasterki, pasuje do rozciętej bułki, a przy tym jest zabezpieczony przed wysychaniem.

http://www.minrol.gov.pl/pol/Jakosc-zywnosci/Produkty-regionalne-i-tradycyjne/Lista-produktow-tradycyjnych/woj.-warminsko-mazurskie/Ser-salami-mazurski

Mleko zsiadłe

Mleko zsiadłe

Mleko zsiadłe

Produkt wpisany na listę produktów tradycyjnych

w dniu04.09.2008
kategoriaProdukty mleczne
województwowoj. warmińsko-mazurskie

Wygląd:

Gęsty płyn, po schłodzeniu dający się kroić

Kształt:

W zależności od naczynia, w którym się wykonuje

Wielkość:

W zależności od naczynia, w którym się wykonuje

Konsystencja:

Gęsta konsystencja, zbliżona do budyniu lub rzadkiej galaretki, gładka, śliska

Smak i zapach:

Kwaskowy o swoistym lekkim zapachu

Barwa (zewnętrzna i na przekroju) :

Biała z warstwą żółtego podśmietania

Inne dodatkowe informacje:

Dzięki swoim niepowtarzalnym walorom mleko zsiadłe znakomicie gasi pragnienie, wpływa na poprawę przyswajalności białek i wapnia oraz wpływa regulująco na przemianę materii. Wspomaga leczenie chorób cywilizacyjnych i wpływa na obniżenie poziomu cholesterolu we krwi. Jest zalecane osobom z zaburzeniami układu pokarmowego i rekonwalescentom.

Tradycja, pochodzenie oraz historia produktu:

Wzmianki wskazujące tradycję zsiadłego mleka można znaleźć w wielu materiałach i publikacjach. Jedną z nich jest książka pt.: „Kultura Ludowa Słowian” z 1967 r., w której Kazimierz Muszyński opisuje znaczenie produktów mleczarskich dla Słowian. W szczególności autor przedstawia proces kwaszenia mleka. „(…) prawie w całej Polsce świeżo wydojone mleko zostaje rozlane w odpowiednie naczynia i kiśnie samo przez się (dzięki znajdującym się w powietrzu bakteriom)”. Informacje o zsiadłym mleku można też znaleźć w literaturze z 1902-1909 roku, czego przykładem jest fragment powieści Władysława Reymonta „Chłopi”. Kilkakrotnie pada tam nazwa produktu. „I wójt siadł do miski, okrytej parą świeżo utłuczonych ziemniaków i polanych obficie skwarkarni, w drugiej donicy stało zsiadłe mleko”. Przepisy sporządzenia mleka zsiadłego ukazane są w książce Lucyny Ćwierczkiewicz „365 obiadów” z 1911 r. oraz w „Uniwersalnej Książce Kucharskiej” Marji Ochorowicz-Monat z 1926 r. „Mleko słodkie niezbierane postawić w kamiennym garnku rano w kuchni, a na drugi dzień, gdy będzie zsiędzione, wynieść do piwnicy. W zimie trzeba dłużej trzymać i to blisko kuchni, aby się prędko zsiadło, gdyż cała dobroć mleka polega na tem, żeby długo nie stało”. Mleko kwaszono głównie metodą naturalną tj. bez ingerencji człowieka. Znano również metody przyspieszania kwaśnienia przy użyciu różnych rodzajów podpuszczki, czyli „serzyska”, uzyskiwanej z żołądków cieląt, jagniąt lub koźląt. Niekiedy z braku podpuszczki, do naczynia z mlekiem wrzucano kawałek ołowiu, krzesiwo lub monetę. Mleko zsiadłe ma wiele zastosowań, może służyć jako napój znakomicie gaszący pragnienie, jako dodatek do dania z ziemniakami, zaś po odwodnieniu jako twarożek. Zsiadłe mleko jest także podstawą popularnej w Polsce zupy – zimnego chłodnika. W naszej diecie stanowi niezastąpione i popularne źródło białka i wapnia, a także jest znakomitym regulatorem procesów trawiennych. W przemyśle spożywczym produkuje się mleko „zsiadłe” z mleka krowiego pasteryzowanego zaszczepionego czystymi kulturami paciorkowców mlecznych, przede wszystkim L.lactis. Produkt ten w znacznym stopniu odbiega walorami smakowymi i zapachowymi od produktów uzyskiwanych metodą tradycyjną.

http://www.minrol.gov.pl/pol/Jakosc-zywnosci/Produkty-regionalne-i-tradycyjne/Lista-produktow-tradycyjnych/woj.-warminsko-mazurskie/Mleko-zsiadle

Niedźwiedziówka mazurska nalewka

Niedźwiedziówka mazurska nalewka

Niedźwiedziówka mazurska nalewka

Produkt wpisany na listę produktów tradycyjnych

w dniu29.02.2008
kategoriaNapoje
województwowoj. warmińsko-mazurskie

Wygląd:

Opakowanie szklane lub kamionkowe z etykietą.

Wielkość:

Opakowania 100 ml, 200 ml, 500 ml, 700 ml.

Konsystencja:

Wyczuwalna konsystencja aksamitnego miodu.

Smak i zapach:

Wiodący posmak miodu gryczanego z dużą nutą soku z cytryny. Przyjemny bukiet zapachowy.

Barwa (zewnętrzna i na przekroju) :

Kolor jasnego bursztynu.

Inne dodatkowe informacje:

Może być serwowana na gorąco w kamionkowych czarkach.

Tradycja, pochodzenie oraz historia produktu:

Tradycja sporządzania alkoholowego napoju, którego głównym składnikiem był miód i spirytus, sięga na ziemiach zwanymi dziś Warmią i Mazurami kilku stuleci. Mazurzy zawsze pili dużo. Jak zauważa Rafał Wolski we wstępie do książki Smak Mazur. Kuchnia dawnych Prus Wschodnich, która jest pierwszą w języku polskim próbą opisania kuchni ziem dawnych Prus Wschodnich, (…) zamiłowanie mieszkańców wsi do napojów wyskokowych było przedmiotem troski duchowieństwa (stąd liczne w XIX i XX w. inicjatywy trzeźwościowe) i administracji, a także złośliwych uwag, w których celowali niemieccy etnografowie. Spożycie rozmaitych trunków wiązało się oczywiście z solidną i obfitą tutejszą kuchnią oraz surowym klimatem. Pito najczęściej okowitę i wódkę: piwo, choć obecne nie było koniecznym do nich dodatkiem (Smak Mazur. Kuchnia dawnych Prus Wschodnich, Oficyna Wydawnicza Retman, Baobab, Dąbrówno-Warszawa 2006, wstęp Rafał Wolski, tłumaczenia przepisów Tadeusz Ostojski). Sporządzano w Prusach Wschodnich niezliczone rodzaje nalewek, likierów i aromatyzowanych wódek. Najsłynniejsza w tej grupie alkoholi była na pewno niedźwiedziówka (niem. Bärenfang), trunek na miodzie, wedle tradycji używany niegdyś przez mieszkańców krainy do odurzania niedźwiedzi, aby móc je żywcem schwytać. Do dzisiaj nie rozstrzygnięto sporu o to, czy oby na pewno chodziło o schwytanie żywcem. W wolnym przekładzie (słowo to nie ma polskiego odpowiednika) Bärenfang oznaczać może łów lub połów misia. Jedna z mazurskich opowieści brzmi: Dawno, dawno temu tereny Mazur pokrywały puszcze, w których mieszkały niedźwiedzie. Zimy u nas długie i srogie, potrzebne więc były człowiekowi ich futra. Niedźwiedzi było sporo, ale trudno je było człowiekowi upolować. Na pomysł jak sobie poradzić z misiami wpadły pruskie baby – niedźwiedzie lubią miód, a kiedy można nimi dyrygować? Wówczas jak są nafaszerowane sznapsem jak nasze potulne nabzdryngolone chłopy. I tak powstała niedźwiedziówka, miodowa nalewka, która przyczyniła się do tego, że na naszych terenach nie ostał się ani jeden niedźwiedź. Ostatni miś zabity został na Mazurach w 1804 roku w nadleśnictwie Pupy (ob. Spychowo). Fakt ten oczywiście w żaden sposób nie wpłynął na produkcję niedźwiedziówki. Przy jej wyrobie bazowano na miejscowych produktach: miodzie z coraz liczniejszych zresztą pasiek i wyrabianego tu spirytusu. Pod koniec XIX wieku stała się ona narodowym trunkiem wschodniopruskim, zwanym zresztą często na Mazurach z litewska Meschkinnes lub Meschkinnis, zawierająca ok. 35%-40% alkoholu. Recepturę wykorzystania miodu do produkcji napoju alkoholowego przekazywano z pokolenia na pokolenie. Niedźwiedziówkę można podawać jako aperitif, składnik drinków i napój do deserów, ale na Mazurach przez wieki serwowano go przede wszystkim jako trunek rozweselający. Uczciwie trzeba też jednak przyznać, że był on niezastąpiony w leczeniu przeziębień, a o te jak wiadomo na Mazurach nietrudno, stosowano ją więc także profilaktycznie. Powszechny wówczas był pogląd, że alkohol spożywany w małych ilościach jest lekiem, za bardzo ważny naturalny środek leczniczy uznawany był od niepamiętnych czasów miód. Niedźwiedziówkę, na którą przepisy zaczęto umieszczać we wschodniopruskich książkach kucharskich już pod koniec XIX wieku (Lotte Lehmann, Ostpreussische Küche und Hauswirschaft, Praddau, Königsberg 1891), na początku wieku XX zaczęto produkować na skalę przemysłową, a nawet wysyłać w dużych ilościach do innych regionów Rzeszy. W każdym większym wschodniopruskim miasteczku była co najmniej jedna wytwórnia tego trunku. Oczywiście nadal wytwarzano ją także w dworach i w bogatszych domach. Rok 1945 nie przerwał tradycji sporządzania (teraz już w województwie warmińsko‑mazurskim) niedźwiedziówki. W jej zachowaniu pomogła początkowo dość liczna grupa rodzimej ludności – Warmiaków i Mazurów. Dzisiaj, choć dawnych mieszkańców jest coraz mniej, tradycja sporządzania tego – bywa, że zdradziecko smakowitego napoju – przekazywana jest z pokolenia na pokolenie przez polskich mieszkańców tej ziemi, a trunek przygotowuje się nadal z miejscowych produktów – znakomitego mazurskiego miodu i spirytusu.

http://www.minrol.gov.pl/pol/Jakosc-zywnosci/Produkty-regionalne-i-tradycyjne/Lista-produktow-tradycyjnych/woj.-warminsko-mazurskie/Niedzwiedziowka-mazurska-nalewka