piątek, 27 czerwca 2014
Moi Drodzy :)
sobota, 14 czerwca 2014
poniedziałek, 24 marca 2014
Obolała i osłabiona
niedziela, 23 marca 2014
Przygotowanie do strzyży
Sezon strzyżny otwarty :)
Zacznę od tych nożyc starodawnego typu :)
Skoro nasi przodkowie dawali radę czymś takim ostrzyc owieczkę to i Ja dam
:)
Nożyce wydają się dostatecznie ostre. :)
Mam nadzieję, że będą skuteczne i w miarę wygodne w użyciu Za kilka dni
zacznę strzyc. :)
Niech się jeszcze troszkę ociepli aby ogolonym owieczkom nie było za zimno
Łakomym okiem spoglądam też na sierść kóz i koni, ale do nich to już raczej
tylko maszynka się nada, ewentualnie wyczesywanie włosia zgrzebłami... :))
Na foto czerwone izolatory do pastucha. W tym roku czeka mnie intensywne
rozbudowywanie ogrodzenia :) Chciałam więcej tych izolatorów kupić,
potrzebne są setki, ale niestety, brak kasy.
Brak dotacji. Brak finansowania niezbędnych zakupów. Ciężko, ale Indianka
robi co może aby zadbać o swoje zwierzęta jak najlepiej.
Ta siatka na foto to siatka na siano dla owiec. Strasznie rozwlekają siano
po owczarni marnując go krocie, dlatego jej zakup był niezbędny, poza tym
byłam ciekawa jak jest zrobiona i czy dam radę zrobić kolejne siatki dla
koni i kóz samodzielnie :) Chyba dam radę :) Tylko metalowe kółka będą
potrzebne.
środa, 19 marca 2014
MASZYNKA DO STRZYŻENIA OWIECZEK
deszczu i przy pomrukiwaniach mało zachwyconego dojazdem do mego
gospodarstwa kuriera udało się dostarczyć tak wyczekiwaną i niezbędną do
ostrzyżenia owieczek maszynkę :)))
Yahoo!!! :)))
Czekam jeszcze na nożyce, które też są już w drodze do mnie. :)))
Maszynkę jutro wypróbuję czy działa i przymierzę się do mych włochaczy :)))
Trzymajcie kciuki za udaną strzyżę, bo to będzie mój pierwszy raz :)))
No, ale skoro udało mi się nauczyć obsługi piły spalinowej i ścinać drzewa
niczym zapałki, to dam radę i ogolić owieczki :)))
piątek, 14 marca 2014
Przyjmę pod swój dach i nakarmię
- ujeżdżanie koni
- przyuczanie koni do zaprzęgu
- przyuczanie koni do pracy w polu
- umiejętność posługiwania się piłą spalinową
- koszenie kosą tradycyjną
- budowlanka (murowanie, tynkowanie, kafelkowanie, hydraulika i elektryka)
- ciesielka
- stolarstwo
- strzyżenie owiec
- wyprawianie skór
- dojenie kóz
- przędzenie
- tkanie
- dzierganie
- grodzeniu pastwisk
- cięciu drewna na opał i do budowy ogrodzenia
- budowę woliery
- budowę ogrodzenia ogrodu
- konstrukcję foliaka na warzywa
- podremontowaniu i wykończeniu budynków inwentarskich i domu
- wykonaniu nowych drzwi stajennych i bram do ogrodu i na pastwiska
- wklejeniu luksferów w otwory okienne stajni
- pomoc w ogarnięciu domu
- konstrukcja werandy z drewna
- budowa kurnika z drewna, kamienia, słomy i gliny
- konstrukcja wiaty na drewno i bele siana i słomy
- porządkowanie stajni
- bielenie stajni
- założenie i pielęgnacja ekologicznego ogrodu warzywnego
- pomoc w sianokosach i zwożeniu siana wozem konnym zaprzęgniętym w konia
- konna jazda po zakupy
- pomoc w zbieraniu grzybów i jagód, ziół
- budowa wędzarni i grilla oraz letniej kuchni
- pomoc w wędzeniu smakowitych, soczystych mięsiw z własnego i innych gospodarstw w naturalnym dymie olchowym
- domowe przetwórstwo żywności (kiszenie, marynowanie, konserwowanie, pędzenie wina, tworzenie nalewek alkoholowych na bazie własnych surówców naturalnych).
czwartek, 13 marca 2014
Horse training is a conversation between horse and human
Horse training is a conversation between horse and human
http://www.youtube.com/watch?v=3TXADWHo5SU
Five Fundamentals of Horse Training Part 1 of 2 with Horse Whisp
Poprawienie swojej sprawności i wytrzymałości to jedna sprawa,
a przygotowanie się do treningu moich ślicznotek to druga sprawa.
Co prawda mam mieć fachowe wsparcie, ale i sama chcę się w trening koni
wdrożyć, coby móc samodzielnie poradzić sobie z treningiem moich wierzchowców w przyszłości.
Martwi mnie tylko moje zdrowie. Coś mi jest i nie wiem czy dam radę tak ciężko trenować siebie i mnóstwo czasu
poświecić szkoleniu moich koni. Chyba trzeba się wybrać do lekarza i porobić badania.
Sennik przepowiedział, że mam jakąś ciężką chorobę, która pokrzyżuje moje plany.
Trzeba sprawdzić u lekarza co to jest i jak sobie z tym poradzić.
Jestem za młoda, aby być tak ciągle wyczerpana, osłabiona i ledwo żywa.
Fakt, dużo pracuję od lat bez odpoczynku, ale mimo wszystko coś mi dolega.
Czuję, że jakieś choróbsko mnie żre. Nie czuję się tak jak dawniej.
Five Fundamentals of Horse Training Part 1 of 2 with Horse Whisp
Afrykański Trening Sprawnościowy Kukere
- rozgrzewki
- tańca kukere
- styl dowolny tańca
Nabędę wieprzowinę i warchlaki
wędzonkę i surowe mięso. Nawiążę stałą współpracę z gospodarstwami
hodującymi świnie. Nabędę warchlaki i świnie. 607507811, PolskaNatura(@)
tlen.pl
Recycling
Będąc urodzonym ekologiem i prowadząc gospodarstwo ekologiczne - w związku z tym jestem osobą wybitnie zorientowaną na ekologię, w tym głęboką ekologię.
W związku z powyższym w ramach akcji recycling przyjmuję materiały budowlane i sprzęty nadające się do ponownego wykorzystania czyli recyclingu, tym samym zmniejszam ilość rosnących hałd śmieci na wysypiskach i koszty ich składowania oraz utylizacji, a starym sprzętom nadaję nowe, użyteczne życie.
Tym samym dbam o środowisko i zmniejszanie emisji gazów cieplarnianych, które powstają podczas utylizacji śmieci na wysypiskach oraz podczas produkcji nowych, a zbędnych materiałów i sprzętów.
Skoro są stare materiały i sprzęty możliwe do odzysku i ponownego wykorzystania, należy w pierwszym rzędzie najpierw takie materiały wykorzystywać, co mam zamiar uczynić.
Przy czym wynagradzam upominkami w postaci zdrowej żywności, za obywatelską, ekologiczną postawę tych, którzy w trosce o ochronę środowiska naturalnego i ograniczenie emisji gazów cieplarnianych dostarczą mi takie sprzęty czy materiały do ponownego wykorzystania.
Ocalmy przed zniszczeniem Ziemię, by miało gdzie mieszkać przyszłe pokolenie!
Life and Love!
Indianka
"Recycling is a process to change (waste) materials into new products to prevent waste of potentially useful materials, reduce the consumption of fresh raw materials, reduceenergy usage, reduce air pollution (from incineration) and water pollution (from landfilling) by reducing the need for "conventional" waste disposal, and lower greenhouse gasemissions as compared to plastic production."
Wikipedia
środa, 12 marca 2014
Wóz Drzymały
Przyjmę materiały budowlane
PROJEKT OSWAJANIE MIESZCZUCHA ZE WSIĄ
Kreatywna Indianka Mazurska :)
niedziela, 9 marca 2014
Style, stereotypy i patologie życia
To wrzód na zdrowym ciele Narodu. Boli! Psuje samopoczucie i prawidłowe, naturalne i zdrowe funkcjonowanie spoleczeństwa.
z drugiej strony są owi ziewajacy ze znudzenia urzędnicy odpękujący leniwie godziny "pracy" w firmach państwowych utrzymywanych z podatków zabranych ludziom faktycznie pracującym i wytwarzającym dobra materialne, duchowe, kulturowe i świadczących usługi
Pragną oni ziemi nie dla dopłat, lecz na budowę swoich siedzib rodowych, na założenie ogrodu i sadu, które to plantacje miałyby ich wyżywić przez cały rok. Wśród nich są tzw. anastazjowcy - ludzie zafascynowani ideami Anastazji.
sobota, 8 marca 2014
Nie chcemy umierać za Tuska i Komorowskiego ani Platformę Obywatelską
się samowystarczalni i silni bez ingerencji obcych państw. Mamy
wystarczająco dobrej ziemi rolniczej, aby wyżywić nasz cały Naród. Nie
musimy nic kupować z Zachodu. Mamy wystarczająco dużo lasów i fachowców, by
zdudować domy dla wszystkich Polaków. Byliśmy kiedyś potęgą gospodarczą i
militarną Europy. Historia pokazuje, że suwerenność i samowystarczalność
jest możliwa.
Potrzebna jest nam zwarta polityka gospodarcza kraju. Nastawiona na
samowystarczalność i suwerenność, na poszanowanie naszych obywatelskich
praw. Nie chcemy umierać za Tuska i Komorowskiego oraz ich partię i ich
interesy. Nasze życie należy do nas. Mamy pełne boskie prawo do szczęścia w
swoim własnym kraju. Nie chcemy konfliktów z innymi krajami, a zwłaszcza z
bratnimi krajami słowiańskimi.
Nie akceptujemy podżegania które jest inicjatywą tuskorządu do wojny z
Ukrainą i Rosją, ani żadnym innym państwem. Nie zgadzamy się, na wysyłanie
polskiej armii na Ukrainę. To nie nasz konflikt.
Nasza armia ma obowiązek bronić naszego kraju, a nie wplątywać się cudze
konflikty i tym samym sprowadzać na nas zagrożenie sankcjami gospodarczymi,
atakami terrorystycznymi i inwazją kraju, w którym wbrew naszej woli
działają polskie jednostki wojska z rozkazu tuskorządu.
Wystąpienie Tuska na arenie międzynarodowej nawołujące do wojny z Rosją
zostało odebrane bardzo źle przez większość państw na świecie, które nabrały
przekonania, że Polska to kraj bardzo agresywny i prze do wojny z Rosją.
My, Polacy nie zgadzamy się, aby Tusk i jego rząd naszym kosztem realizował
swoje prywatne chore ambicje względem innych krajów.
My, Polacy - absolutnie nie zgadzamy się na wciąganie naszej Polski i Narodu
do jakiejkolwiek wojny!
Bombardowanie
Instrukcja jak uzdatnić wodę do picia
piątek, 7 marca 2014
wtorek, 4 marca 2014
Rosyjskie wojsko nadciąga :)
A jutro zrobię galaretę jajeczno-marchewkową. :)
Mam nadzieję, że Rosjanom będzie smakowało :D
Są zaledwie jakieś 30km ode mnie - 3500 rosyjskich żołnierzy :D
Na rancho jak zawsze mnóstwo roboty ;)
Każde ręce się przydadzą do pomocy ;)))
Pora odświeżyć sobie rosyjski :)
NIE SPRZEDAM CI ZIEMI
NIE SPRZEDAM CI ZIEMI
Przyszli cudzoziemcy, ludzie innej wiary:
„Sprzedaj chłopię ziemię, będziesz miał talary,
Zapłacimy chatę, zapłacimy pole,
Będziesz miał talarów na calutkim stole”.
- O mój panie miły! Idźże gdzie chcesz sobie,
A ja swojej roli za nic nie dam tobie!
Schowaj swe dukaty i białe talary;
Kto sprzedaje ziemię, tan nie naszej wiary.
Chcesz kupić ode mnie i role i płoty?
A kto mi zapłaci za ten miesiąc złoty?
A kto mi zapłaci za tę jasność Bożą,
Co w moje okienka świeci z każda zorzą.
Za ten dach słomiany, co mi głowy strzeże?
Za ten dzwon, co dzwoni rankiem na pacierze?
A kto mi zapłaci za tę modrą wodę,
Za ciepło słoneczne, za cichą pogodę?
Za wiosenny klekot naszego bociana?
Za piosnkę pastuszków, „dana moja! dana!”?
Za ten piasek biały, gdzie się bawią dzieci,
Za tego skowronka, co nad głową leci?
A kto mi zapłaci za tę słodycz miodu,
Co ja pszczoły znoszą do ula z ogrodu?
Za palmę, co pęka w kwietniową niedzielę?
Za tę grusze polną, co długi cień ściele?
A kto mi zapłaci za kościółek Boski,
W którym co niedzieli Bogu składam troski?
Za cmentarz przy farze, zielony jak sady,
Gdzie leża w swych grobach me ojce i dziady?
A toć to i mnie tam wnet miejsca potrzeba,
Gdy Pan Bóg zawoła; „chodź człeku do nieba”.
A toć by mi dzieci po nocach tęskniły,
Nie wiedząc, gdzie szukać ojcowej mogiły.
Nie sprzedam ci roli. Weź kupcze talary!
Kto ziemie sprzedaje, nie naszej jest wiary.
Maria Konopnicka.
sobota, 22 lutego 2014
Naród kocha Indiankę :)
Indianka ma za sobą bardzo sympatyczny, słoneczny piątek. Był to dzień miłych niespodzianek. Indianka pracowała na dworze przed domem, gdy nadjechał listonosz Adam. Niestety, Pana Marka już na tym rewirze nie ma. Wielka to strata dla lokalnej społeczności. Wszyscy się bardzo z Panem Markiem zżyli. Rozwoził listy, paczki i dobre słowo od lat. Zawsze bardzo miły, pomocny, ludzki. Ile razy Indiance piłę odpalił, gdy nie mogła sobie z tym dać rady! Potrafił po godzinach pracy ofiarnie w swoim prywatnym czasie dostarczyć paczkę, zwłaszcza gdy zawierała żywe zwierzęta np. pisklęta. Robił to zupełnie sam z siebie nie czerpiąc z tego tytułu żadnych profitów. Strasznie Indiance doskwiera brak Pana Marka.
Pan Adam nie jest zły, ale to nie to samo co Pan Marek. Pan Marek to prawdziwy posłaniec niczym Merkury :) Nawet patronem jego znaku zodiaku jest właśnie Merkury czyli mitologiczny posłaniec.
Przyjechała od Ani paczuszka z anglojęzycznymi powieściami (yahoo! :D) oraz powidełka porzeczkowe własnej roboty, a także słoiczuś z podgrzybkami.
Słoiczuś zawierał tak pyszną zawartość, iż zniknął w gardziołku Indianki niemal jednym haustem. Niedoczekał smażenia jajecznicy, do której się Indiana przymierzała. Wyborna zaprawa marynaty była tak smaczna (zaprawiana miodem i nie tylko) że zdarzyło się Indiance wypić ją jednym haustem zaraz po skonsumowaniu przepysznych grzybków.
Indianka ma słabość do grzybków. Wie o tym Radek i jakiś czas temu podesłał Indiance grzybnie do zaszczepienia pieńków. Jak się uda, będą własne grzyby.
Byłoby cudownie. Grzybnia na pniaku owocuje po 3 i więcej lat w kilku rzutach rocznie.
Dżemik porzeczkowy też smaczny. Taki gęsty jak galareta. Do ciasta smarowania w sam raz.
Indianka upiekła chleb czosnkowy i przymierza się do pieczenia ciasta. Tym razem będzie porzeczkowe, z warstwą porzeczek :)
Nadszedł też tajemniczy list od tajemniczej osoby z Warszawy. A w nim kolorowa gazeta ogrodnicza zachęcająca do uprawy własnego pięknego ogrodu warzywnego oraz kilka paczuszek użytecznych nasion. Piękna zachęta do ogrodniczenia :)
Indianka pięknie dziękuje Ani, Radkowi oraz tajemniczej osobie z Warszawy :) Bóg zapłać :)
Nadeszła też nowa Burda, która Indianka zaprenumerowała na pół roku, bo na dłużej niestety nie było ją stać, ale dobre i to. Już kilka czasopism z wykrojami ma. Jest podstawa do szycia nowych fajnych ubrań. Indianka chce wrócić do swojego wyuczonego rzemiosła czyli krawiectwa i szyć kreatywne, romantyczne rzeczy jakie lubi :) W tym celu potrzebuje wykroje. Co prawda jako wykształcony krawiec konstruktor modelarz odzieży potrafi sama konstruować od zera i modelować odzież, ale ma tyle pracy na farmie, że zabrakłoby jej czasu na mozolne konstrukcje. Trzeba sobie ździebko życie ułatwiać jak jest taka możliwość. Nadto sama Burda w sobie jest tak inspirująca, że warto ją mieć dla samej inspiracji :)
Teraz pora zdobyć sprawnego, ręcznego lub nożnego Singera w dobrym stanie, aby Indianka mogła szyć bez prądu.
Nadto Indianka woli maszyny z ręcznym lub nożnym napędem, gdyż są bardziej dokładne w szyciu (wygodniejsze zwłaszcza przy szyciu skomplikowanych elementów), a poza tym taka maszyna nożna potrafi wspaniale rozładować nadmierną energię motoryczną Indianki, która by inaczej mogłaby długo przy maszynie nie usiedzieć.
Urządzenia wymagające aktywnej współpracy rąk i nóg to coś dla Indianki.
Indianka zabrała skarby przywiezione przez listonosza do domu by się nimi nacieszyć wieczorową porą.
Wiosną czyli już niebawem będzie siać i zakładać z ogromną frajdą swój nowy ogród warzywny, latem będzie czytać książki angielskie wyciągnięta na łące w otoczeniu jej ukochanych zwierzątek, a zimą będzie szyć nowe kreacje :)
Ach, życie jest cudowne :)
W dodatku kilka fajnych osób zadzwoniło do Indianki i coś się będzie ciekawego na rancho Indianki latem działo :)
Póki co z wodą jest masakra - zamarzła dwa miesiące temu i nie ma bieżącej. Coś tam cieknie z trudem z rury w piwnicy, ale woda nie dochodzi do kuchni i Indianka ma problem z myciem i gotowaniem oraz kąpielą. Z trudem nabiera wody do gotowania z rury w piwnicy, do mycia nosi wodę wiadrami z rzeczki, bo szybciej i łatwiej, choć ciężej, bo kawał trzeba wiadra nieść, a następnie tę rzeczną wodę trzeba przegotować na piecu. Uciążliwe jest to jak cholera, no ale co robić. Woda wygląda na czystą, ale lepiej przegotować.
Jest jeszcze ciek wodny w którym woda jest idealnie czysta, ale trudno z niego coś nabrać, bo bardzo płytki, a dojście do niego bardzo niewygodne, bo błotniste. Tam poją się zwierzęta.
Indianka ma na podwórku starą zawaloną studnię, którą by warto oczyścić i udrożnić aby mieć własną wodę pod ręką. Trzeba to będzie zrobić.
Rachunek za wodę wodociągową za kolejny okres przyszedł o 500 procent wyższy. To jakaś paranoja :(. Jak można zrobić podwyżkę opłaty za wodę o 500 procent? Ani to woda gorąca jak w bloku. Ani dużego zużycia nie ma. A tu nagle 500 procent więcej. Normalnie szok.
Indianka musi znaleźć czas by zbadać ten absurdalny rachunek. Skąd taaaka podwyżka???
Indianka postanowila, że będzie zbierać deszczówkę do mycia. Miękka woda i czysta prosto z nieba. Idealna do podlewania roślin oraz do mycia włosów.
Rośliny Indianki bardzo lubią deszczówkę oraz wodę z oczek wodnych. Tego akurat nie brakuje na ziemi indiańskiej.
Co prawda deszczu teraz brak, ale na pewno będzie i to taki obfity, że aż będzie chlustało na boki.
Dzisiaj silna, gęsta jak mleko mgła zapowiadająca duże opady deszczu niebawem.
Wracając do tego co przyjemniejsze - Indianka chce znaleźć czas na chociażby przejrzenie swoich nowych skarbów.
Zacznie od czasopisma ogrodniczego :) Już niebawem siewy :) Ziemię jeszcze trzeba przygotować, ale z grubsza jest gotowa.
Jesienią i zimą konie skarmiała kostkami siana na terenie swojego planowanego warzywnika i konie spisały się na medal skopując tam ziemię porządnie kopytami. Permakultura w najczystszej formie :D Darń przekopana i zniszczona, obornik z ziemią wymieszany. Bosko :)
Będzie dużo mniej pracy wiosną przy kopaniu grządek pod warzywa :)
A i ogrodzenie Indianki bardzo pomocne będzie w ochronie warzyw przez indiańską zwierzyną. Gospodarowanie Indianki zgrabnie układa sie w ładną, sensowną i gospodarną całość :) Indianka rada z efektów swojej pracy :)
Naród kocha Indiankę :)
Indianka ma za sobą bardzo sympatyczny, słoneczny piątek. Był to dzień miłych niespodzianek. Indianka pracowała na dworze przed domem, gdy nadjechał listonosz Adam. Niestety, Pana Marka już na tym rewirze nie ma. Wielka to strata dla lokalnej społeczności. Wszyscy się bardzo z Panem Markiem zżyli. Rozwoził listy, paczki i dobre słowo od lat. Zawsze bardzo miły, pomocny, ludzki. Ile razy Indiance piłę odpalił, gdy nie mogła sobie z tym dać rady! Potrafił po godzinach pracy ofiarnie w swoim prywatnym czasie dostarczyć paczkę, zwłaszcza gdy zawierała żywe zwierzęta np. pisklęta. Robił to zupełnie sam z siebie nie czerpiąc z tego tytułu żadnych profitów. Strasznie Indiance doskwiera brak Pana Marka.
Pan Adam nie jest zły, ale to nie to samo co Pan Marek. Pan Marek to prawdziwy posłaniec niczym Merkury :) Nawet patronem jego znaku zodiaku jest właśnie Merkury czyli mitologiczny posłaniec.
Przyjechała od Ani paczuszka z anglojęzycznymi powieściami (yahoo! :D) oraz powidełka porzeczkowe własnej roboty, a także słoiczuś z podgrzybkami.
Słoiczuś zawierał tak pyszną zawartość, iż zniknął w gardziołku Indianki niemal jednym haustem. Niedoczekał smażenia jajecznicy, do której się Indiana przymierzała. Wyborna zaprawa marynaty była tak smaczna (zaprawiana miodem i nie tylko) że zdarzyło się Indiance wypić ją jednym haustem zaraz po skonsumowaniu przepysznych grzybków.
Indianka ma słabość do grzybków. Wie o tym Radek i jakiś czas temu podesłał Indiance grzybnie do zaszczepienia pieńków. Jak się uda, będą własne grzyby.
Byłoby cudownie. Grzybnia na pniaku owocuje po 3 i więcej lat w kilku rzutach rocznie.
Dżemik porzeczkowy też smaczny. Taki gęsty jak galareta. Do ciasta smarowania w sam raz.
Indianka upiekła chleb czosnkowy i przymierza się do pieczenia ciasta. Tym razem będzie porzeczkowe, z warstwą porzeczek :)
Nadszedł też tajemniczy list od tajemniczej osoby z Warszawy. A w nim kolorowa gazeta ogrodnicza zachęcająca do uprawy własnego pięknego ogrodu warzywnego oraz kilka paczuszek użytecznych nasion. Piękna zachęta do ogrodniczenia :)
Indianka pięknie dziękuje Ani, Radkowi oraz tajemniczej osobie z Warszawy :) Bóg zapłać :)
Nadeszła też nowa Burda, która Indianka zaprenumerowała na pół roku, bo na dłużej niestety nie było ją stać, ale dobre i to. Już kilka czasopism z wykrojami ma. Jest podstawa do szycia nowych fajnych ubrań. Indianka chce wrócić do swojego wyuczonego rzemiosła czyli krawiectwa i szyć kreatywne, romantyczne rzeczy jakie lubi :) W tym celu potrzebuje wykroje. Co prawda jako wykształcony krawiec konstruktor modelarz odzieży potrafi sama konstruować od zera i modelować odzież, ale ma tyle pracy na farmie, że zabrakłoby jej czasu na mozolne konstrukcje. Trzeba sobie ździebko życie ułatwiać jak jest taka możliwość. Nadto sama Burda w sobie jest tak inspirująca, że warto ją mieć dla samej inspiracji :)
Teraz pora zdobyć sprawnego, ręcznego lub nożnego Singera w dobrym stanie, aby Indianka mogła szyć bez prądu.
Nadto Indianka woli maszyny z ręcznym lub nożnym napędem, gdyż są bardziej dokładne w szyciu (wygodniejsze zwłaszcza przy szyciu skomplikowanych elementów), a poza tym taka maszyna nożna potrafi wspaniale rozładować nadmierną energię motoryczną Indianki, która by inaczej mogłaby długo przy maszynie nie usiedzieć.
Urządzenia wymagające aktywnej współpracy rąk i nóg to coś dla Indianki.
Indianka zabrała skarby przywiezione przez listonosza do domu by się nimi nacieszyć wieczorową porą.
Wiosną czyli już niebawem będzie siać i zakładać z ogromną frajdą swój nowy ogród warzywny, latem będzie czytać książki angielskie wyciągnięta na łące w otoczeniu jej ukochanych zwierzątek, a zimą będzie szyć nowe kreacje :)
Ach, życie jest cudowne :)
W dodatku kilka fajnych osób zadzwoniło do Indianki i coś się będzie ciekawego na rancho Indianki latem działo :)
Póki co z wodą jest masakra - zamarzła dwa miesiące temu i nie ma bieżącej. Coś tam cieknie z trudem z rury w piwnicy, ale woda nie dochodzi do kuchni i Indianka ma problem z myciem i gotowaniem oraz kąpielą. Z trudem nabiera wody do gotowania z rury w piwnicy, do mycia nosi wodę wiadrami z rzeczki, bo szybciej i łatwiej, choć ciężej, bo kawał trzeba wiadra nieść, a następnie tę rzeczną wodę trzeba przegotować na piecu. Uciążliwe jest to jak cholera, no ale co robić. Woda wygląda na czystą, ale lepiej przegotować.
Jest jeszcze ciek wodny w którym woda jest idealnie czysta, ale trudno z niego coś nabrać, bo bardzo płytki, a dojście do niego bardzo niewygodne, bo błotniste. Tam poją się zwierzęta.
Indianka ma na podwórku starą zawaloną studnię, którą by warto oczyścić i udrożnić aby mieć własną wodę pod ręką. Trzeba to będzie zrobić.
Rachunek za wodę wodociągową za kolejny okres przyszedł o 500 procent wyższy. To jakaś paranoja :(. Jak można zrobić podwyżkę opłaty za wodę o 500 procent? Ani to woda gorąca jak w bloku. Ani dużego zużycia nie ma. A tu nagle 500 procent więcej. Normalnie szok.
Indianka musi znaleźć czas by zbadać ten absurdalny rachunek. Skąd taaaka podwyżka???
Indianka postanowila, że będzie zbierać deszczówkę do mycia. Miękka woda i czysta prosto z nieba. Idealna do podlewania roślin oraz do mycia włosów.
Rośliny Indianki bardzo lubią deszczówkę oraz wodę z oczek wodnych. Tego akurat nie brakuje na ziemi indiańskiej.
Co prawda deszczu teraz brak, ale na pewno będzie i to taki obfity, że aż będzie chlustało na boki.
Dzisiaj silna, gęsta jak mleko mgła zapowiadająca duże opady deszczu niebawem.
Wracając do tego co przyjemniejsze - Indianka chce znaleźć czas na chociażby przejrzenie swoich nowych skarbów.
Zacznie od czasopisma ogrodniczego :) Już niebawem siewy :) Ziemię jeszcze trzeba przygotować, ale z grubsza jest gotowa.
Jesienią i zimą konie skarmiała kostkami siana na terenie swojego planowanego warzywnika i konie spisały się na medal skopując tam ziemię porządnie kopytami. Permakultura w najczystszej formie :D Darń przekopana i zniszczona, obornik z ziemią wymieszany. Bosko :)
Będzie dużo mniej pracy wiosną przy kopaniu grządek pod warzywa :)
A i ogrodzenie Indianki bardzo pomocne będzie w ochronie warzyw przez indiańską zwierzyną. Gospodarowanie Indianki zgrabnie układa sie w ładną, sensowną i gospodarną całość :) Indianka rada z efektów swojej pracy :)
czwartek, 20 lutego 2014
Slow food Indianki
- słodkie ciasto kakaowo-orzechowe
- galareta jajeczna
- chlebek kminkowy
- pizza indiańska ;)