poniedziałek, 30 września 2013

Podejmę pracę za granicą

Pora na radykalne ruchy. Nikt mi nie daje w Polsce szansy. Spierdalam stąd!

Podejmę dobrze płatną pracę za granicą.
tel. 607507811, oferty na: RanchoRomantica@vp.pl 

Umiejętności:
  • Doskonała znajomość języka angielskiego i polskiego
  • Biegła obsługa komputera i programów graficznych,
  • Doświadczenie w hodowli koni, krów, kóz, owiec, drobiu.
  • Umiejętność gotowania, pieczenia, wyrabiania serów, jogurtów.
  • Zdolności plastyczne, umiejętność szycia, fotografia artystyczna.
  • Obsługa wszystkich urządzeń biurowych (kopiarka, drukarka, skaner, kamera, mikrofon, aparaty cyfrowe)
  • prawo jazdy

Doświadczenie:
  • w projektowaniu, modelowaniu oraz szyciu kompletnych sztuk odzieży damskiej i męskiej
  • jako stewardesa na międzynarodowych statkach sejsmicznych (w tym praca w kuchni, w mesie, sprzątanie kabin oraz publicznych pomieszczeń statku, pranie, prasowanie)
  • w handlu w tym w sprzedaży bezpośredniej 
  • jako nauczycielka i lektor języka angielskiego w nauczaniu wszystkich poziomów języka angielskiego i wszystkich grup wiekowych od 7 roku życia do 69 roku życia.
  • jako protokolantka i sekretarka sądowa
  • jako asystentka prezesa w firmie crewingowej przy rekrutacji oficerów na statki zachodnie
  • jako samodzielny hodowca koni, kóz, krów, owiec, drobiu.
Przymioty osobiste:
Inteligentna, bystra, wszechstronna, kreatywna, zdolna, pracowita, staranna, dokładna, rzetelna, uczciwa, łatwo adaptowalna, szybkoucząca się. Naturalny talent do języków obcych. Umiłowanie przyrody ze szczególnym uwzględnieniem zwierząt gospodarskich.

Preferencje:
Mogę samodzielnie poprowadzić pensjonat dla ludzi i koni.
Mogę pracować na dowolnym gospodarstwie hodowlanym lub rolnym czy ogrodniczym.
Najchętniej zatrudniłabym się w ośrodku konnym z możliwością doskonalenia umiejętności jeździeckich i ujeżdżania koni oraz ich przyuczania do zaprzęgów.

Cele:
Spłata długów, remont kapitalny domu, stajni, doinwestowanie i pełne zagospodarowanie gospodarstwa.

Zainteresowania: 
Hodowla koni i wykorzystanie użytkowe koni, zdrowa żywność, zielarstwo, historia Polski i świata, animalistyka, życie w harmonii z naturą, dobra, polska tradycja w tym tradycje kulinarne.

Dom i stajnia do wynajęcia

Dom i stajnia na Mazurach Garbatych do wynajęcia na 2 - 3 lata, 3000 zł miesięcznie (do negocjacji), tel. 607507811, oferty na: RanchoRomantica@vp.pl


sobota, 28 września 2013

Urodziny Wiktora

Na piątek Indianka przygotowała dla Wici tort. Robiła go w nocy do 2.oo czy 3.oo. Tort się udał. Gotowy postawiła na stole. Wbiła świeczki i poszła spać.

Rano Wicia wstał i miał miłą niespodziankę. Widział tort, ale poszedł na spacer. Wybrał się do Akademii Bosej Stopy, do której ostatecznie nie dotarł. Wychodząc na spacer – wpuścił niszczycielską kotkę do kuchni. Kicia Miriam dobrała się do torta.

Trzeba było tort obkrawać i na nowo ustawiać świeczki, które nie wszystkie dały się ustawić. Wieczorem, gdy wrócił Wiktor – Indianka odpaliła świeczki, a solenizant zdmuchnął. Odśpiewała mu “Happy birthday” i zjedli po kilka kawałków torta.

Wieczorem Wicia wyciągnął swoją grę planszową pt. “Rancho”.

Zagrali. Indianka za pierwszym razem wygrała. Wygrała konia, krowę, owcę i królika :) Jednak realne doświadczenie się przydaje nawet w grach planszowych :) Zagrali w sumie 6 partii. Skończyło się na remisie 3:3. Indiankę gra wciągnęła :) Obudziła się w niej żyłka hazardzisty :D

Przy okazji Indianka dowiedziała się o istnieniu zabawnej gry pt. “Kolejka” :D gdzie wylosowanie żetonu pt. “Pan tu nie stał” powoduje bolesną utratę miejsca w kolejce :D. Gra wydana przez IPN. Nawiązuje do starych, socjalistycznych czasów w Polsce, gdzie w kolejkach przed sklepami rozmaitymi toczyła się zawzięta walka o dobra wszelakie.

Następnego dnia Wicia udał się z kociętami, które na nim zamieszkały, na łąkę by pokazać koniom maluchy.

Jutro niestety już wyjeżdża, by w Warszawie odwiedzić gurudwarę.

Wicia podarował dla indiańskiej ekowioski piękny monitor :)

Przyda się, bo Indianka miewa tu gości, którzy chcieliby korzystać z komputera, a Indianka indiańskiego nie chce użyczać, bo to jej osobisty komputer. Indianka ma dodatkowo dwa zepsute, które da się naprawić – kwestia wymiany niektórych części i wtedy ten monitorek by się bardzo przydał do jednego z nich. W jednym z komputerów wysiadł wentylator, a w drugim nie pamięta już co. Może procesor?

Wiktor to informatyk. Indianka to rolnik. Podczas pobytu Wici – Indianka pozwoliła gościowi pobawić się jej taczką. W zamian Wicia dał do zabawy Indiance swój tablet. Indiance spodobał się tablet :) Fajna zabawka :) Indianka lubi zaawansowane technologie tak samo bardzo jak naturę :) Wiciowi taczka i zabawa z nią też się spodobała :)

Zażył nieco ruchu i ćwiczeń okołotaczkowych. Po wysiłku spał jak kamień :)

czwartek, 26 września 2013

Przybył Wiktor

 

Wczoraj Wicia przybył z odległego Wrocławia – ex wolontariusz Indianki, który tutaj stacjonował 3 miesiące 3 lata temu.

Tym razem zjawił się jako gość / CouchSurfer :) Ma parę dni wolnego i wyrwał się na Mazury. Ze wsi podwiozły go najlepsze sąsiadki Indianki. Indianka dziękuję za pozdrowienia i także pozdrawia Anię i Helenę :)

Wczoraj Indianka ugotowała Wici spaghetti z grzybami shitake własnej hodowli, liśćmi selera z własnej uprawy doniczkowej oraz z sosem pomidorowym. Potrawa smakowała gościowi, zwłaszcza grzyby shitake.

 

Dziś CouchSurfer odbył warsztaty permakulturalne ;))). Podziałał w stajni, gdzie szykuje miejsce na opał. Wywiózł trochę obornika i rozścielił go za domem, gdzie na wiosnę Indianka założy przydomowy warzywnik, aby koty mogły mordować gryzonie do woli. Gryzonie zżerające warzywa :)

Na śniadanie były wypasione naleśniki z dżemem, a na obiad gęsta i pożywna zupa jarzynowa z marchwią, selerem, ziemniaczkami i przyprawami oraz dodatkiem mleka koziego na zasmażce.

W międzyczasie pomiędzy szykowaniem posiłków Indianka jeszcze dała radę wydoić kozy oraz rozbudować pastuch nowego wybiegu dla koni, niestety zabrakło czasu na jego dokończenie i włączenie. Ale jutro już będzie włączony.

Na kolację Indianka upiekła wielkie ciasto urodzinowe dla Wici oraz zrobiła budyń. Wicia jednak dzisiaj wcześniej padł zażywszy ruchu oraz świeżego powietrza i śpi jak kamień nie reagując na wezwania do pożarcia budyniu :)

Wielkie ciasto drożdżowe jeszcze stygnie i dochodzi do pełnej dojrzałości. Dzisiaj wieczorem lub jutro rano będzie dmuchał świeczki na swym torcie :)

Natomiast jutro Wicia się wybiera odwiedzić ludzi bez butów ;)))

 

 

 

wtorek, 24 września 2013

Zakwaterowanie i wyżywienie w zamian za pomoc na rancho


Moje piękne, dobre konie.
Oferuję zakwaterowanie i wyżywienie w zamian za pomoc na rancho i w domu w rejonie malowniczych, pagórkowatych Mazur Garbatych.

Dom jest do kapitalnego remontu, takoż stajnie, dlatego mile widziana osoba, która ma adekwatne umiejętności.

Drzewo do pocięcia piłą spalinową i porąbania siekierą oraz do zwiezienia z pola wozem.

Są konie wymagające treningu i przyuczenia do wozu konnego, dlatego idealnym kandydatem byłby mężczyzna potrafiący sprostać takim wyzwaniom lub choć części z nich.

Możliwość udzielenia schronienia dla koni współlokatora (trawa latem gratis, ale siano na zimę dla nich musi kupić we własnym zakresie i zadbać o odrobaczanie, szczepienie i werkowanie swoich koni).

www.RomanticaPermacultureEcovillage.blogspot.com

Więcej informacji i negocjacje na priv.

Nowa kwatera

Indianka wczoraj pracowała nad nową kwaterą. Już rozstawiła słupki, rozciągnęła sznurki i taśmy, na drewnianych słupkach rozciągnęła po dwa druty, także na plastikowych słupkach jeden drut. Trzeba jeszcze kawał drutu dosztukować i wtedy będzie można puścić mocny prąd i konie zaprosić na nową kwaterę. Tutaj jeszcze dużo gęstej i wysokiej trawy do wyskubania. Koniki się ucieszą :)

Klacz Dakota de Red. Z tyłu noworozstawiony wybieg dla koni.
Indianie i Dakocie masaż szczotą sprawił wielką przyjemność.
Pozostałe panienki jeszcze nie zaznały szczoty, bo się rozpadało i Indianka ewakuowała się z łąki.

Indiana i jej źrebię.
Konie oczywiście zostają na łące, choć mają zadaszoną wiatę. Ich wybór. Trawa najbardziej im smakuje właśnie w deszczu, a same zmienne warunki atmosferyczne wspomagają ich odporność. Dzięki temu nie są nadmiernie wydelikacone, jak te konie ze szkółek jeździeckich, a zwłaszcza konie hodowane do sportu, z którymi się obchodzą jak z jajkiem, a nie jak z silnym, dynamicznym zwierzęciem które potrzebuje kontaktu z naturą.

Rano na śniadanie Indianka przyrządziła sobie naleśniki z dżemem.
Tym razem dżem na gorąco. Zainspirował ją jeden z Anglików, który był tutaj rok temu. On lubił naleśniki z dżemem na gorąco :) Dobry pomysł.



Wypasiony naleśnik na kozim mleku.
Gruby. Chrupki. Z gorącym dżemem śliwkowo-czarnobzowym.
Aby sobie zaoszczędzić mycia dwóch patelń po przygotowaniu śniadania, Indianka nałożyła warstwę dżemu na smażący się naleśnik i dzięki temu sam dżem również się podgrzał. Naleśnik z tak przygotowanym dżemem był wyjątkowo smaczny.

Indianka narwała trawy dla królików i pokrzyw dla drobiu, ale rozpadało się rzęsiście, więc schroniła się do domu. Do ukończenia nowej kwatery dla koni niewiele brakuje. Dosyć długi kawałek drutu co prawda, ale Indianka zdejmie go z innego odcinka, gdzie nie będzie potrzebny. Może starczy na ten nowy odcinek tego wielkiego wybiegu, który jest już prawie gotowy do użytku.

Gdy przestanie tak rzęsiście lać, Indianka pójdzie po swoje grzybki shitake, które wyhodowała. Będzie królewski obiad na grzybach, jajach, z młodymi ziemniaczkami i z natką pietruszki oraz gęstą kozią śmietaną.

Indianka wyhodowała swoje grzyby shitake :)
Kury o dziwo dzisiaj dały 5 jaj. Trzeba je intensywniej karmić, powinny się rozjajić. Tymczasem zboże się skończyło i trzeba kupić nowe kurom.
Kociaki rozwijają się prawidłowo. Bawią się i szaleją na całego, a ich ulubionym miejscem zabaw jest gabinet Indianki :)

Kicia monitorowa oczywiście spoczywa na monitorze :D

Niedzielna strawa

Budyń kakaowy na kozim mleku. Mleko od tych kóz tam w tle :)))
Indiana i jej córa Dankana.
W niedzielę: jajecznica ze szczypiorkiem i chlebem.
(jajka od własnych kur, szczypiorek swój, chleb swojski w domu pieczony).
Na lunch: spaghetti z grzybami i sosem pomidorowym.
Na obiad: naleśniki z dżemem.
(naleśniki na kozim mleku, dżem własnego wyrobu)
Na kolację: budyń kakaowy na kozim mleku.

Indianka marzy o tym, by kiedyś mieć wszystkie składniki spożywcze ze swojego gospodarstwa. Póki co nadal musi sporo kupować np. mąkę, cukier, a nawet mięso, bo jeszcze swojego nie ma. Byłoby, gdyby nie lisiura. No, ale zamówiła cielęcinę i wieprzowinę oraz jagnięcinę od innych chłopów. Oczywiście bezpośrednio i bez żadnych zbędnych badań. W końcu to najzdrowsza żywność testowana na gospodarzach, a nie śmiercionośna broń biologiczna.

Gdy nie padało – Indianka poszła ustawiać nowy sektor wypasu dla koni.

Rozstawiła tyczki do pastucha elektrycznego i rozciągnęła sznurki elektryczne oraz taśmy zagarniając spory kawał łąki. Jutro tam dołoży drut i puści mega mocny prąd, aby konie utrzymać w ryzach.
Póki co, ślicznotki pasą się grzecznie razem na wschodnim stoku. Zgodnie z owieczkami i kozami.

W kreatywnym umyśle Indianki zakiełkowały dziś nowe pomysły. Musi je przemyśleć. Przeanalizować różne swoje spostrzeżenia i doświadczenia i wybrać opcję najbardziej optymalną, a zarazem ekscytującą dla Indianki.

W sobotę był znajomy kosiarza i pomógł ciąć drzewo. Indianka nie wierzyła, że przyjedzie, ale jednak przyjechał. Widać kosiarz ma jednak sumienie i próbuje naprawić to, co zepsuł. Chwała mu za to, że się stara.

czwartek, 12 września 2013

Przygarnę kozy :)


Przygarnę lub niedrogo kupię zdrowe kózki dla tego oto wspaniałego rasowego reproduktora oraz przyjmę do krycia zdrowe samice kozie.

Mości Reproduktor kozioł rasy saaneńskiej imć Aramis :))) 
Reproduktor w leniwym spoczynku :)
Mości Reproduktor Imć Aramis - kozioł rasy saaneńskiej - mega mlecznej rasy kóz. Kozioł jak widać jest wielki jak cielak, spasiony jak świniak.
Samo zdrowie i super geny. Zapraszam kózki do krycia.
W rozliczeniu za krycie przyjmuję koźlęta.
Nadto pragnę przygarnąć lub niedrogo zakupić kózki dla tego kawalera celem polepszenia walorów mlecznych spodziewanego przchówku i dzięki temu polepszenia walorów użytkowych populacji kóz w Polsce.
Kozioł ten, to jedyny taki wspaniały egzemplarz w Polsce. Trzeba go wykorzystywać póki jest dostępny.
Jestem także zainteresowana nabyciem kóz rasy waliserskiej i burskiej.
Serdecznie zapraszam do współpracy i wymiany doświadczeń hodowlanych oraz wymiany kóz.

Faszyzm niszczy zielarstwo w Europie

Właśnie faszystowska Unia Europejska zabroniła zielarstwa w Europie - czyli de facto zabrania lub co najmniej mocno ogranicza i utrudnia ludziom chorym samoleczenie oparte na gotowych mieszankach ziół sporządzanych przez osoby trzecie. Zabroniono Polakom sprzedaży mieszanek ziołowych bez spełnienia długiej listy upierdliwych i kosztownych wymogów. To jakiś absurd. Ludzkość od setek tysięcy lat zbierała zioła i się nimi leczyła bez zgody Chujni Europejskiej.

Chujnia Europejska właśnie nam to prawo praktycznie odebrała, a formalnie na pewno mocno ograniczyła i skomplikowała. Oczywiście, że nie dla naszego dobra, ale dla zysku firm farmaceutycznych, które w ten sposób zdobyły monopol na wszelkie leki.

Polacy są biednym narodem i potrzebują tanich, dobrych, naturalnych i nieszkodliwych leków, tym bardziej, że NFZ nie zapewnia Polakom godziwej jakości leczenia i leków.

Zioła takimi naturalnymi,  nieszkodliwymi lekami są. Zdrowa żywność oraz zioła - to jest to, czego potrzeba naszemu społeczeństwu. Nie dajmy się zwariować. Zamiast uczyć się pedalstwa w przedszkolach i szkołach - przejdźcie na wartościowe nauczanie online - zdobywajcie wiedzę jak samodzielnie sporządzać mieszkanki ziołowe, aby leczyć siebie i swoich bliskich.
W tym celu założyłam tę stronę: http://polskizielnik.blogspot.com/

Będę na niej publikować dokładne opisy ziół, sposoby ich rozpoznawania, oraz sposoby przyrządzania z nich mieszanek ziołowych.

Serdecznie pozdrawiam,
Właścicielka 11 hektarów naturalnie rosnących traw, koniczyn i cennych ziół,
Indianka Mazurska

środa, 11 września 2013

Cukiniowe dziwo

Indianuś dziś na lunch zjadła zupę grzybową, a teraz na obiadokolację piecze sobie cukiniowe dziwo. Czemu dziwo? Jest to potrawa nietypowa. Experymentalna.

Wczoraj wybrała z wielkiej dojrzałej cukini cenne nasiona i miąższ. Nasiona wyłożyła w sitku, by przeschły. Miąższ dodała do wczorajszego risotto z grzybami.

Pokroiła cukinię na grube, wysokie kręgi. Dno prodiża polała odrobiną oleju i wysypała gęsto płatkami owsianymi, aby potrawa się nie przykleiła do dna.

Napełniła kręgi przygotowanym wcześniej i schłodzonym ciastem drożdżowym. Wstawiła do pieczenia. Za godzinę zda relację jak wyszło i czy dobre było J ))).

 

 

wtorek, 10 września 2013

Co można zrobić z serwatki?

Indianka swego czasu z wielkim zainteresowaniem analizowała składy różnych fabrycznych produktów spożywczych. Między innymi na tej podstawie zaczęła robić domowy budyń, kisiel, a także naleśniki na serwatce – bo wszak serwatka jest jak najbardziej jadalnym składnikiem i szkoda by go wylewać. Tymczasem dostała właśnie ciekawy przepis na placki z serwatki. Oto on:

“Z serwatki proponuję zrobić placki. Wychodzą doskonałe, jak naleśniki, tylko pulchniejsze i można je jeść zarówno na słodko, jak i do mięs, czy smażonego jajka podlanego śmietanką by zrobił się sosik.

Przepis na placki mega prosty:

serwatka, mąka, jajko (tego jajka nie jestem do końca pewna, być może nawet się go nie dodaje), składniki połączyć tak, by miało to konsystencję gęstej śmietany.

Smażymy na patelni koniecznie posmarowanej kawałkiem słoninki. Oczywiście smażymy tak jak naleśniki z obu stron. Nie smażyć na żadnym oleju, bo straci to całkowicie swój smak. Taki gorący wyśmienicie smakuje też z odrobiną masła, tak po prostu wkrojonego na placek. Danie proste a jednocześnie wyśmienite.

Jak masz serwatkę spróbuj!”

Jak tak Indianka czyta ten przepis to stwierdza, że już w zasadzie smażyła te placki, w ten sam sposób robione, tyko z dodatkiem odrobiny soli i z łyżką cukru. Usmażyła je jako naleśniki. Na wierzchł dała dżem jabłkowy :)

Opcję ze smażonym jajkiem i śmietanką wypróbuje zapewne niebawem :)

Jak zrobić Twaróg?

Indianka raniutko wydoiła swoje mleczne kozy. Mleka jest nieco więcej niż zwykle. Jeszcze z dwa udoje i może będzie ok. 5 litrów mleka - ilości niezbędnej do wyrobu ok. kilograma do półtora kilograma sera białego twarogowego.

Pora przypomnieć sobie jak się robiło twaróg :))) Indianka całe wieki nie robiła twarogu i już jej się temperatury grzania mleka na twaróg zaczęły trochę mieszać z temperaturami grzania jogurtu, więc pora sobie odświeżyć wiedzę :))) Poniżej ciekawy przepis z bardzo ładnej strony na którą warto zajrzeć :)

Mleko już jest, przepis jest, garnek na mleko trzeba opróżnić z wczorajszego obiadu, umyć, wyparzyć i wlać świeże mleko, do którego jutro doleje kolejną partię mleka, aby było z czego zrobić więcej sera. Póki co - Indianka nagrzała wrzątku i moczy w nim naczynia z dodatkiem płynu do mycia. Myje i szoruje, płucze i suszy.

Jak zrobić Twaróg

10 sierpnia 2013
źródło: http://www.greenmorning.pl/jak-zrobic-twarog/

niedziela, 8 września 2013

Kociaczki Indianki :)

Kocięta Indianki :) Prawda, że słodziaki??? :)

Na farmie niedawno urodziły się śliczne, słodkie kociaczki.
Kicia Miriam szczęśliwą mamą. Maluchy rosną jak na drożdżach.
Mama ich codziennie jest obficie pojona kozim mlekiem.
Dzięki temu ma mnóstwo odżywczego kociego mleka w swoich kocich cycuszkach... :)

Niedzielne śniadanie

Świeży kozi jogurt - nieotwierany może postać do 2 tygodni.

Dziś na śniadanie Indianka spożyła: ciacho drożdżowe z dodatkiem dżemu dyniowego oraz świeży jogurt kozi.

Pogoda piękna, słoneczna – trzeba ogrodzenie dokończyć przerabiać i nakosić trawy królikom i drobiowi.

sobota, 7 września 2013

Kozi jogurt

Jak zrobić kozi jogurt? Kozi jogurt robi się bardzo prosto i przyjemnie :). Zajmuje to w sumie sporo czasu, dlatego jogurt zaliczamy do tzw. slow food'u czyli do żywności domowej praco i czasochłonnej. 

Najpierw raniutko doimy kozę :). Następnie cedzimy mleczko przez gęste sito. Wlewamy odrobinkę wody na dno nieprzypalającego garnka i zagrzewamy wodę do stanu wrzenia. 

Wlewamy w ten wrzątek mleko kozie i mieszamy często drewnianą łopatką po dnie, aby mleko nie przywarło do dna garnka. Podgrzewamy mleko do temperatury 80-90 stopni Celsjusza. Zlewamy wyparzonym kubkiem lub chochlą do wyparzonych słoików. Nakrętki słoików też muszą być czyste i wyparzone.

Studzimy mleko do temperatury 37 - 45 st. C. Do wystudzonego mleka dodajemy wcześniej kupiony świeży jogurt naturalny w proporcjach 1:10 (1 porcja jogurtu na 10 porcji mleka). 

Mleko z odrobiną tego jogurtu mieszamy, szczelnie zamykamy i odstawiamy w ciepłe miejsce na kilka godzin - najlepiej około 6 godzin. Dobrze jest owinąć słoje ręcznikiem i kocem lub wstawić do wiadra z ciepłą wodą taką o temperaturze około 37 stopni i przykryć, aby dłużej utrzymać ciepło w wiadrze. 

W ciepłej temperaturze bakterie zawarte w jogurcie zaczną się namnażać i mleko pod ich wpływem zamieni się w smaczny jogurt kozi :) W za niskiej temperaturze mogą zacząć mnożyć się niedobre bakterie, dlatego warto utrzymywać optymalną temperaturę ok. 30 - 34 stopni Celsjusza. 

Po kilku godzinach mamy gotowy kozi jogurt. Nie powinien dojrzewać w cieple dłużej niż 9 godzin, bo skwaśnieje za szybko. Najlepiej wstawić go wieczorem do dojrzewania po to by na rano był gotowy do jedzenia. Można do jogurtu dodać przecier owocowy lub sok i wymieszać tworząc w ten sposób jogurt owocowy :) 

Niezjedzony od razu jogurt należy wstawić do lodówki. Jogurt po zrobieniu nieotwierany może stać do 2 tygodni w lodówce. Po otwarciu należy go przechowywać w lodówce i zjeść w ciągu dwóch dni.